Autor |
Wiadomość |
<
RPG /
NASZE RPG III
~
Act 0 - Geneza
|
|
Wysłany:
Sob 14:32, 30 Maj 2009
|
|
|
Administrator
|
|
Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 2738
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from Hell Płeć:
|
|
...
aaaaaaarrrrrrrgghhhhhhhhhh!
yyyyyyyyyyyhhhhhhhhh....
- NIEEEEEEeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! Proszę zlituj się nade mną...
W mroku było widać tylko oczy napastnika... Czarne, z morderczym blaskiem...
- Haha... - Sophie uslyszała tylko sarkastyczne parsknięcie śmiechem...
DRYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYŃ!
Sophie obudziła się w swoim mieszkaniu... Pot ściekał jej po czole...
Sen?!
_______________________________________________________________
Rok 2500.
Już dawno ludzie przestali się martwic chimerami...
Teraz każdy chce się tylko wzbogacać, bo pieniądze to potęga większa współcześnie niż kiedykolwiek...
_______________________________________________________________
W Aluzji wszystko działo się szybko. Szybko budowano nowe przedsiębiorstwa, szybko obdzierano z majątków co głupszych, szybko też można było zostać zamordowanym...
Jednak najgorsze było to ze władzę trzymała rodzina Luminate... Najbardziej zachlannych ludzi, dla których liczyły się pieniądze i kariera.. Nawet ich 2 córki nie były w stanie zyskać wiecej niż 30 min atencji...
I właśnie to moglo wszystkich zgubić...
Właśnie to doprowadziło do zachwiania emocjonalnego jednej z córek... Sophie...
Sophie....
....!
Sophie rozejrzała się po pokoju - jasno oświetlonym - z kazdej strony bylo okno...
-Gdzie ta osoba jest??
Przecież nie mogł to być sen... Był zbyt realistyczny...
BUUUuuuuuuuuuuuum!
Mathilde wpadła do pokoju uwieszając się na siostrze...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lena dnia Sob 15:19, 30 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 16:44, 30 Maj 2009
|
|
|
VIP
|
|
Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 2341
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z tąd xD Płeć:
|
|
Tej samej nocy w jednej z ciemnych uliczek w mieście można było dosłyszeć dziwne szepty, krzyki, każdy bał się tam wejść, tylko mała dziewczynka w brudnych ubrankach, cała zmarznięta i głodna, która żyła jako wyrzutek społeczeństwa chowając się za śmietnikiem obserwowała całe zdarzenie, jakiś mężczyzna ubrany dość staromodnie trzymał w jednej ręce dobrze zbudowanego, nieprzytomnego mężczyznę ubranego w garniturze, a drugą jakby coś wyciągał z jego klatki piersiowej. Mężczyzna kiedy się ockną zobaczył parę oczu mieniących się czerwienią. Próbował się wyrywać ale na daremnie. W końcu wykrzykną
- Lago! Dlaczego?!
- Przyszedłem odebrać dług. Nie pamiętasz jak obiecywałeś oddać to czego zażądam? Teraz to odbieram. Odpowiedział uśmiechając się z chorą satysfakcją i jednocześnie wyrywając jasny płomyk po czym mężczyzn znieruchomiał a płomyk został jakby wchłonięty przez rękę napastnika.
Mała dziewczynka przerażona przytulona do śmietnika nie była w stanie się ruszyć kiedy to Lago odwrócił głowę i spojrzał swoimi oczami na nią.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 17:42, 30 Maj 2009
|
|
|
VIP
|
|
Dołączył: 30 Lis 2006
Posty: 2550
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata w nadprzestrzeni... Płeć:
|
|
Sophie Luminate
Sophie omal nie krzyknęła ze strachu, zaskoczona nagłym „atakiem” siostry.
- To ty Mathilde…? Płaczesz? Dlaczego? Coś się stało?
- Soophiee… ktoś jest w domu…
- Ależ oczywiście, mama i tata śpią w pokoju piętro niżej, tak samo jak Nane i Tee Ami.
- Nie… nie o to mi chodzi – Mathilde przytuliła się bardziej do siostry – W domu jest ktoś OBCY
- Co ty wygadujesz, Mat…
W tej chwili usłyszały krzyk dochodzący z pomieszczeń piętro niżej.
- Zostań tu. Wejdź pod łóżko i nie wychodź stamtąd dopóki nie wrócę. Wszystko będzie dobrze – dodała trochę niepewnym głosem, po czym pocałowała dziewczynkę w czoło, zgarnęła szlafrok z krzesła obok toaletki i przekradła się do klatki schodowej. Piętro niżej, w pokoju obok kuchni paliło się słabe światło. Z tego pomieszczenie dochodziły przytłumione szepty, chwilami głośniejsze, jakby ktoś zapominał że powinien być cicho.
- Thomas, wiedziałeś że tak będzie? WIEDZIAŁEŚ?! – Sophie usłyszała zdenerwowany głos swojej matki.
- Spokojnie, kochanie. Jak mógłbym przypuszczać że to dojdzie do takiego stopnia?
- Thomas, ona nie żyje.
- Nie kochanie, ona jest tylko nieprzytomna.
- Nie okłamuj mnie, Thomas, słyszałam co mówiłeś Kimmi’emu… Oboje siedzimy w tym bagnie…
Nagle światła dochodzące z ulicy rozświetliły pomieszczenia na parterze. Dało się słyszeć szybkie kroki na głównych schodach, po czym rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Thomas?
- To karetka. Pójdę po nich.
Po chwili odgłos kroków kilku osób zadudnił na kuchennej posadzce.
- …tak, tutaj. Proszę ją jak najszybciej odtransportować do naszej kliniki. Tak, do NASZEJ.
Sophie wychyliła się nieznacznie zza balustrady, pozostając w cieniu, tak by nie mogli jej dostrzec w panującym półmroku. Ratownicy przenosili na noszach Tee Ami, nauczycielkę Mathildy, Sophie rozpoznała ją po różowym bamboszu w króliczki. Druga, naga stopa była dziwnie sina. Kiedy rodzice wyszli zaraz za ekipą z ambulansu, Sophie wychyliła się jeszcze bardziej, tak aby zajrzeć do przykuchennego pokoju. Na ścianie czerwonym sprayem ktoś wymalował napis:
„OSTRZEŻENIE”
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 18:30, 30 Maj 2009
|
|
|
VIP
|
|
Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 2341
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z tąd xD Płeć:
|
|
Chwilę wcześniej byłem w tym domu ponieważ wyczułem tam bardzo mocno emanującą energiom dusze, i chciałem z ciekawości sprawdzić kto ma tak potężne moce. Jednak przeszkodzono mi, więc musiałem wyjść.
Usiadłem na dachu naprzeciwko tego okna w którym odbywało się całe zamieszanie. grając po cichu na harmonijce i przyglądając się wszystkiemu.
-Ach ci ludzie... i nie dokończyłem myśli, ponieważ zauważyłem bardzo atrakcyjną dziewczynę wychylającą się zza rogu....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 18:43, 30 Maj 2009
|
|
|
Star
|
|
Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin Płeć:
|
|
Yowie Angarráto
Lekki wiatr przeleciał po niezmąconych połaciach traw. Na wzgórzu dało się słyszeć wolny przepływ wody krystalicznie czystej rzeczce płynącej wzdłuż wsi. Wieś, chociaż istniejąca już od ponad 600 lat, wciąż miała mniej niż 400 mieszkańców. Małe, jednorodzinne, drewniane domki były ledwo widoczne sponad traw, chociaż te nie były wysokie.
Wiatr zawiał ponownie, tym razem skutecznie budząc długą, czarnowłosą i smukłą postać wylegiwującą się wśród traw. Postać podniosła głowę, rozejrzała się niepewnym i zaspanym wzrokiem po czym usiadła, wyciągając zdrętwiałe nogi i podpierając się rekami. Był to mężczyzna młody, z zaplecionymi w kok włosami, lekkim, dwudniowym zarostem na twarzy, w pogiętej, rozpiętej czarnej koszuli i poprzecieranych na kolanach jeansach. Twarz miał smukłą, ręce chude, a dłonie duże. Chociaż wydawało się, że jego ciało jest w jak najlepszym porządku, wystarczyło koło niego stanąć. Miał prawie 2 m. wysokości. Lecz mimo tego i tak żadna dziewczyna na niego nie leciała.
-kur**... Echh... znowu... - Szepnął pod nosem.
Ociężale dźwignął się na nogi, otrzepał tyłek z trocin, piachu i liści, po czym skierował się w stronę ubitej, piaszczystej drogi.
-Yowie! Yowie!!! Niech no ja cię dorwę! - Był ot krzyk kobiety, dochodzący zza pobliskich drzew. I w żadnym wypadku nie było w jej głosie miłości ani szacunku. Człowiek, który w życiu słyszał już wiele kobiecych głosów powiedziałby nawet, że jest to głos jednej kobiety na viagrze.
-Znowu się opieprzasz?! Ja ci dam! Myślisz, że samym swym jestestwem zasłużysz na dach nad głową i jedzenie, ty chędożony biedaku?! -
Mężczyzna, nazwany Yowiem odwróciłem się z niepewną i spłoszoną jak sarna postawą w stronę nadbiegającej postaci kobiety. Bynajmniej, nie była to kobieta, której chciało by się podpaść. Ani niechcący zapłodnić...
-Aaach, pani czcigodna Machrie! Jak się pani miewa? - Starał się nie pokazywać swojego strachu przed jej jestestwem. I starał się nie przekazywać w swej wypowiedzi ani nutki sarkazmu i ironii. Co oczywiście się udało.
-Ja ci dam! Pięknym gadaniem mnie nie omotasz! O nie, ja nie z tych głupich bab. Jak to powiedziała pewna niewiasta w pubie "Pod kozią kupą": "Ja to nie głupia lafirynda. Ja w ryj dać mogę dać jak trzeba!". Chcesz się przekonać że te słowa dotyczą się i mnie? Chcesz?! No widzisz... a teraz w podskokach do zagrody naprawić Yamahe. Zabrakło chleba, a we wsi zepsuł się piec i ni ma pieczywa. Do miasta trza jechać. No, już, biegusiem!-
-Tak jest, i przepraszam za moje niedbalstwo, już się zabieram do roboty!-
A niech cię ch** strzeli pomyślał zażenowany chłopach, odchodząc w stronę drzew.
_______________________________________________________
Motor w 3 minuty był naprawiony. Stareńki, wręcz zabytkowy motor może nie lśnił czystością i idealnym stanem, ale to nie miało znaczenia. Maszyna sprawowała się wspaniale, dawała wiele frajdy będąc jednocześnie niezwykle pomocną towarzyszką wielu wypraw. I to było najważniejsze.
A może tak... a może zostawić to całe bagno i zostać w mieście? To jest myśl. Oderwać się od tej starej kutfy, zacząć nowe życie? Te myśli przybyły z prędkością światła, zapulsowały i wwierciły się w umysł chłopaka. To nie był wcale taki głupi pomysł, pomyślał. Miał spore oszczędności, wystarczająco dużo ubrań, inteligencji i sprytu, że cały plan się udał. Tylko gdzie pojechać?
-Nie ważne. Byle dalej od tej dziwki...- Rzekł pewnym głosem i wsadził na głowę kask ozdobiony białymi skrzydłami anielskimi. Przed odpaleniem silnika wyjął portfel, a z niego stare, wielokrotnie przeprane i odbarwione zdjęcie. Nie było podpisane, nie przypominało żadnych starych czasów. Ale wiedział, że jest dla niego ważne. Po prostu to wiedział. Zdjęcie przedstawiało dwójkę dzieciaków, mniej więcej w wieku 3 lat. Dziewczynkę i chłopca. Oboje byli uśmiechnięci, zadowoleni. W chłopcu widział swoje własne rysy twarzy, dziewczynki jednak nie rozpoznawał. To jednak i tak nie miało znaczenia. Potarł zdjęcie kciukiem, wsadził z powrotem do portfela, nałożył skórzane rękawiczki i odpalił silnik. Rzecz jasna poprzez sprawdzenie zgodności oka w bazie danych urządzenia. Pojazd zatrząsł się, po czym bezgłośnie wyjechał ze stodoły.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Yowie dnia Sob 18:56, 30 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 18:52, 30 Maj 2009
|
|
|
Administrator
|
|
Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 2738
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from Hell Płeć:
|
|
Neela
...
*muszę coś wymyślić i to szybko*
Spojrzała niepewnie na osobę jej się przygladającą...
*Widział? Nie jestem pewna... Jeśli widział jego też muszę wyeliminowac... Zostałam uprzedzona ze nikt nie moze mnie widziec jak bede wykonywała zlecenie*
Po chwili bezruchu Neela ruszyła naprzód w przeciwnym kierunku od obserwatora...
*Muszę zniknąc*
*Na pewno nie widzial... Przez mur na pewno nie widzi...
hahahaha..ojj ja glupia...chyba się starzeję...
Po czym jej oczy zrobiły sie czarne... Szybko skręciła w uliczke..
*znowu ona...ehh...*
... jeszcze raz obejrzała się za sobą i zmieniła się w Sheerę teleportując sie od razu do swojego mieszkania...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lena dnia Czw 18:10, 25 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 18:55, 30 Maj 2009
|
|
|
Administrator
|
|
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 9284
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Dziury Zabitej Dechami Płeć:
|
|
Fantom
Zimna gwieździsta noc ..
-Sedze sobie na urwisku i patrzy w morze katem oka zauwaza pre zakochanych ktora całuje sie ze soba
eh... zazdroszczę im (myślę sobie )
wstaje z klifu ruszam do miasta na przekąskę przemieniam się w Kage by nie zbudzić paniki
wchodzę do barau tam zamawiam sobie gorącą herbatę i kanapki... nie tylko sama krwią wampir zyje ( myślę sobie)
po chwili sysze krzyk młodej kobiety wybigajacej za rogu, szybko zrywam sie z miejsca i ruszam jej na ratunek .
widzę 6 bandytów okrążających biedna przerażoną niewiastę , podbiegam szybko i kolanem przywalam jednemu w szczenę..
slysze głos szefa gangu .._ no proszę mamy rycerza trzeb nim się odpowiednio zając
daje znak swoim zbirom którzy ruszają na mnie bez chwili wytchnienia zwalniam pieczęć numer 2 i zmieniam się w Fantoma
po czym wyciągam ich bardziej ustronne miejsce i załatwiam jeden po drugim wypijając ich krew
powracam do formy Kage i idę zobaczy co sie stało z kobieta..
Znajduje ja ledwo przytomna na chodniku podnoszę i zanoszę do szpitala czekam az sie obudzi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 19:13, 30 Maj 2009
|
|
|
Star
|
|
Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin Płeć:
|
|
Wiatr owiewał jego ubranie, łagodnie drażniąc skórę pod koszulą. Lubiał to uczucie. Było dla niego przyjemne. Dawało mu wrażenie bycia w niebie, wolności. Wrzucił 6 bieg. 320 km/h. 320... Jeden zły ruch, jedna zła decyzja i konie ze mną. Nie, zwolnię, pomyślał. I tak zrobił.
Mijał domki jednorodzinne, okoliczne sady, od czasu do czasu budynki mieszkalne typu B. Dobry wynalazek. Dom na kółkach. Znudzi ci się okolica, wciskasz przycisk, łapiesz za kierownice i ruszasz w stronę nowego osiedla. Sprytne.
Jechał długo. Zapadła noc.
-Aaah... Nie uda ci się uciec... nie uda. Wiesz kim jesteś. Wiesz, i nic tego nie zmieni.- Usłyszał dudniący jak dzwon w kościele głos, dobiegający z samego wnętrza, z trzewi, z serca. To był kobiecy głos.
-Nie uda ci się od tego uciec. Ani ode mnie. Nigdy.-
-Zamknij się!- Krzyknął. Po chwili głos ucichł.
-Nigdy więcej... nie dasz o sobie znać, zapewniam cię, zdziro... już nigdy...
W trakcie jego wewnętrznych rozterek wjechał do miasta, ogromnego, zabudowanego tysiącem wieżowców oszklonych lustrami weneckimi. Oni widzieli, nikt ich nie widział. Pieprzona polityka szepnął.
Miasto w nocy wyglądało bajecznie, ale i złowrogo. Nie można dać się zwieść. W nocy nie można dać się omotać. Nie można. Jeden błąd i koniec. Jak na motorze.
-POMOCY!!- Krzyk wybuchnął w jego głowie. To nie był głos, który znał od lat. To był głos młodej kobiety, zrozpaczonej i przestraszonej.
Muszę coś zrobić. Gdzie ona...
Nie zdołał dokończyć myśli, kiedy drugie uderzenie wrzasku wbiło sie w jego świadomość. -POMOCY!-
Zatrzymał maszynę na poboczu, rozejrzał się. W świetle przygaszonych ulicznych lamp nic nie widział. Miasto, chociaż wciąż tentnące życiem, wydawało się szeptać i wpatrywać w spokoju w jego postać. Nikogo tu nie ma. Nikogo, to tylko wymysł mojej wyobraźni.
Usłyszał kroki w uliczce. Ciemna postać trzymała na rękach drugą, mniejszą. To z pewnością była kobieta. Postanowił je śledzić.
Doszedł do szpitala, gdzie dwie postacie znikły. Był zbyt zmęczony, aby je szukać w tak ogromnym budynku. Jechał prawie całą noc, 8 godzin. Postanowił przespać się na ławce koło szpitala.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 20:58, 30 Maj 2009
|
|
|
VIP
|
|
Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 2341
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z tąd xD Płeć:
|
|
W ciemnym pomieszczeniu obok mnie w łóżku leżała mała dziewczynka, ja siedząc na krześle wygrywałem swoją ulubioną melodię rozmyślając o różnych to rzeczach. 13 lat minęło odkąd znowu przybyłem do tego świata. Mam ponad 2 tys a nadal przejmuje się takimi istnieniami jak te dziecko, pfff . Wierzyć się nie chce... Tylko co dalej, nie może się wychowywać obok czegoś takiego jak ja... Już zapomniałem jak to jest być człowiekiem. Jak to jest mieć rodzinę.. Rozmyślania przerwało mi przebudzenie dziewczynki. Gdy spojrzała na mnie coś ją sparaliżowało,( w sumie czemu się tu dziwić, po tym co widziała...)
- Spokojnie, nie jestem tu aby cię zabić. Jutro odwiozę cie na policję. Odparłem przerywając ciszę.
- Ona dalej milczała, mając pustkę i przerażenie w oczach.
- Masz imię ? Nie masz? Pytałem z zaciekawieniem i zakłopotaniem zarazem.
- Alicja (dało się usłyszeć głuchy szept) z jej strony
- Bardzo ładne imię, ja nazywam się Lago
- Lubisz muzykę i chyba te pytanie do niej nie dotarło ponieważ upadła jak kłoda na łóżko. Położyłem jej rękę na czoło była rozpalona, szybko pobiegłem po ręczniki z chłodna wodą
. Kładąc jej ręcznik na czoło myślałem jak jej pomóc... lekarstwa! Najbliższa apteka jest w dzielnicy bogaczy, nie zdołam załamać czasoprzestrzeni... No nic muszę się ruszyć. Zamieniając się w kamaela wyleciałem przez okno.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez slec21 dnia Nie 1:44, 31 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 10:52, 01 Cze 2009
|
|
|
Administrator
|
|
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 9284
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Dziury Zabitej Dechami Płeć:
|
|
Kage
Po odczekaniu 2 godzin poszedłem do lekarza spytać się o stan kobiety do lekarza , który orzekł ze będzie w porządku i ze sie wyliże , wiec postanowiłem iść do mojej tajnej jaskini trochę sie przespać .
Wychodząc ze szpitala zauważyłem faceta śpiącego na ławce , podszedłem zobaczyć czy oddycha
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 15:21, 01 Cze 2009
|
|
|
VIP
|
|
Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 2341
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z tąd xD Płeć:
|
|
Lago
Po tym jak już wychodziłem z apteki, zauważyłem osobę przyglądającą się mi, nie mogłem zobaczyć twarzy, ale znowu ogarnęło mnie te dziwne uczucie, jakbym nie miał do czynienia ze zwykłym człowiekiem. Postanowiłem poczekać na rozwój sytuacji, jednocześnie wołając taksówkę. Nierozważnie było by teraz wbiec w ciemn ślepą uliczkę i rozpłynąć się w powietrzu. Będąc już w mieszkaniu, dalej czułem się tak jakby mnie ktoś obserwował.....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 17:51, 01 Cze 2009
|
|
|
Star
|
|
Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin Płeć:
|
|
Noc. Sen. Jedyne dwie rzeczy na tym świecie przez które jednocześnie doznawał dreszczy i uspokajał się na tyle, by przemyśleć wszystkie swoje sprawy. Rzecz jasna błądząc we własnych snach. To było dosyć dziwne. Obrazy, które często przeobrażały się w zjawiska rzeczywiste po przerwaniu snu, były przedstawiane metaforycznie. Nie dosłownie, lecz ukrywały za zasłoną lekkiej fascynacji i potępienia swoją głębie. Dlatego lubił zasypiać w spokojnych miejscach i delektować się każdym smaczkiem, każdą nutą czegoś, co mogło się okazać po przebudzeniu prawdziwe, nawet, jeśli była to rzecz mrożąca krew w żyłach.
- I znów to robisz... - Kobieta w czarnych, stylizowanych na gotyckie ubraniach i pięknej, bladej i typowo szlacheckiej urodzie stanęła obok niego w małym, zatęchłym i siwym od dymu papierosowego barze, który właśnie wykreował w swoim śnie.
- Ehh... ty wciąż myślisz, że się mnie pozbędziesz, prawda? Strzelisz palcami, zamkniesz oczy, a gdy je otworzysz już mnie nie będzie?
- To nie tak jak...
- Co nie tak? Jasne że tak! Za kogo ty mnie uważasz? Przecież siedzę w tobie od bodajże 19 lat. Znam każdą twoją myśl, każdą twoją fantazje, niespełnione marzenia. Każde! - Kobieta usiadła na krzesełku obok, jednocześnie wpatrując się przenikliwym wzrokiem w chłopaka. Wwiercała się swoimi białymi jak płatki śniegu ślepiami, próbując wymusić na nim wykrztuszenie z siebie choćby jednego sensownego zdania, potwierdzonego prawdą. Chłopak podrapał się po głowie, dopił piwo i donośnie beknął.
- Przepraszam.-
- Nie dość że kłamczuch, niemowa to jeszcze cham i prostak. Z kim ja muszę dzielić ciało... -
- Nie pchałem się z prośbą, abyś ochraniała mój tyłek. "Sprawiedliwość to klucz do sukcesu. Dążenie do niego powinno sprawiać przyjemność, jednocześnie wzmacniając siebie i innych w okół Ciebie". Pff... -
- Ja też się nie pchałam. Ehh... -
- Może chcesz się napić? -
- Nie, dzięki. Ciekawe... normalnie jesteś na prawdę dobrym chłopakiem, sprawiedliwym, uczciwym. Nawet abstynent. A zapijasz się w snach. Ludzie mają na prawdę nasrane w głowach. -
- A żebyś wiedziała... -
Podniósł do ust kolejną butelkę piwa, która niespodziewanie pojawiła się ni stąd, ni zowąd pod samym jego nosem. Wypił całą zawartość jednym łykiem. Odkaszlnął i rozejrzał się po barze. Nieliczni ludzie siedzący przy stołkach byli bez twarzy. Chociaż wyraźnie można było słyszeć ich rozmowy, to jednak nie rozumiał ich wcale. To nie był jakiś inny język, tylko zwykły bełkot. No tak, po cholerę moim sennym halucynacjom jakiekolwiek cechy, skoro i tak ich nie zapamiętam, pomyślał z powrotem wpatrując się tępym wzrokiem w następną butelkę, tym razem mocniejszego trunku.
- Jesteś żałosny... -
- A ty jesteś głupią zdzirą... Ale wiedz, że cię szanuję i ... -
- A twoje słowa to potwierdzają... -
-Czekaj, daj mi skończyć. Wiedz, że cię szanuję i... no, lubię. Nie ukrywajmy tego. Pewnie sama już to wiesz. Lubię cię, a może nawet i więcej. Zawdzięczam ci życie, to, kim się stałem. Zawdzięczam ci wiele rzeczy, np... -
W tym momencie poczuł na szyi dotyk czyjejś ręki. To nie był żaden z barowych wymysłów, bo to po prostu niemożliwe. Kobieta odwróciła się do niego ślicznie uśmiechając, złapała za butelkę i wypiła resztę jednym pociągnięciem, po czym beknęła równie zgrabnie, jak średniowieczny rzeźnik ćwiartuje źrebię.
- Myślisz że ja też jestem taka cnotliwa dziewica? Ja też cię lubię, inaczej już byś wąchał kwiatki od spodu. Idź już, wracaj. To by było na tyle naszej rozmowy. Ktoś tam cię potrzebuje czy coś. Do następnego! - Kobieta wstała, obróciła się na pięcie i bardzo kobiecym, wyuczonym krokiem ruszyła w stronę drzwi wejściowych. Dopiero teraz zobaczył, jak ta osóbka w średniowiecznych ubraniach jest zgrabna i drobna. Prawdziwa kobieta, której mógłbym powierzyć życie pomyślał na chwilę przed przebudzeniem.
Odzyskawszy słuch wyrwany z pogorzeliska ostatnich obrazów ze snu usłyszał dźwięk wydmuchu dymu papierosowego z płuc. Następnie powoli otworzył oczy. Słońce oślepiło go w pierwszej chwili, jednak zobaczył nad sobą postać wysokiego mężczyzny, w jednej ręce trzymającego papierosa, drugą zaś sprawdzającego jego tętno.
Mężczyzna wyglądał na ok. 22 lata.
- Myślałem, że nie żyjesz, taka przybrałeś pozę.- Odezwał się grubym, basowym, lecz uspokajającym głosem.
- Ehh... przepraszam, jeśli komuś przeszkadzam, jednak dopiero co tutaj przybyłem. Byłem zbyt zmęczony, żeby szukać jakiegoś noclegu, więc pomyślałem że - Przeciągnął się i długo ziewnął - że pod szpitalem będzie odpowiednie miejsce na chwilowy nocleg. - Yowie przetarł oczy, usiadł na ławce, po czym spojrzał się na mężczyznę. Mógł się pomylić o 2 lub 3 lata z oceną wieku.
- Usiądzie pan? - Zaproponował nieznajomemu, oczekując odpowiedzi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Yowie dnia Pon 19:16, 01 Cze 2009, w całości zmieniany 6 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 10:25, 02 Cze 2009
|
|
|
Administrator
|
|
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 9284
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Dziury Zabitej Dechami Płeć:
|
|
Siada koło nieznajomego podaje rękę mu i mówi ..
Jestem kage , w tym momencie gasi papierosa druga ręka o kant ławki
powiadasz ze nie masz gdzie kimać ja znam takie miejsce jeżeli chcesz pokaże ci je .. jest niedaleko małej rejestracji włoskiej gdzie podają dobre dania i dobre trunki ... uśmiecha się delikatnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 11:21, 02 Cze 2009
|
|
|
Star
|
|
Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin Płeć:
|
|
Chłopak z zaciekawieniem przyjżał się tajemniczemu spojrzeniu nieznajomego. Po chwili ciszy z lekką dozą niepewności postanowił się odezwać.
- Hmm... nocleg zawsze się przyda. Niestety, ja nie pijam. Rozumiesz, chcę dożyć prawnuków itd. Wiem, wiem... czcze gadanie, ale może mi się udać. Miło mi cię poznać Kage. Jesteś stąd? -
Yowie sięgnął do kieszeni szukając portfelu. Przez chwilę wpatrywał się w zdjęcie, które zawsze nosił przy sobie, gdy zauważył, że nieznajomy ciekawie wpatruję się w dziewczynkę na zdjęciu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 20:40, 02 Cze 2009
|
|
|
Administrator
|
|
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 9284
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Dziury Zabitej Dechami Płeć:
|
|
Sory ze jestem wścibski ale ta kobieta która masz w portfelu przypomina troche babkę która wczoraj uratowałem przed zbirami , z tego co wiem wyliże się i za 4 dni wyjdzie z e szpitala .
wstawaj zbieramy sie pokaże przejedźmy sie do tego mieszkania jak będziesz chciał możesz jutro przyjść ze mną zobaczyć jak się czuje ta panna ..
to twój motor jak tak to ruszajmy .. usiadł stylu na siedzeniu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pią 22:23, 05 Cze 2009
|
|
|
VIP
|
|
Dołączył: 30 Lis 2006
Posty: 2550
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata w nadprzestrzeni... Płeć:
|
|
Sophie Lumiante
Sophie po cichu wróciła do pokoju.
- Mathilde… możesz już wyjść. Nic się nie stało. To nie blockersi.
Mathilde wygramoliła się spod łóżka Sophie.
- Och, to dobrze… Dobrze, prawda? Sophie? Dlaczego masz taką minę?
- Ja? N-nie… nic.
- Więc co się stało, tam na dole? Słyszałam jakieś dziwne odgłosy.
- To Tee Ami… potknęła się w kuchni – Sophie coraz trudniej było patrzeć siostrze prosto w oczy. – Tak jakoś niefortunnie… Zabrali ją do naszej kliniki.
Źrenice Mathilde rozszerzyły się nienaturalnie.
- Ale nic jej nie będzie, prawda?
- Oczywiście że nie. Wracaj do łóżka.
Sophie nacisnęła przycisk obok drzwi otwierając je i uruchamiając mechanizm automatycznego bieżnika. Mathilde nawet nie zdążyła zaprotestować.
- Victorze?
Jedna z przezroczystych ścian przybrała matową barwę zamieniając się w gigantyczny ekran na którym wyświetliła się twarz mężczyzny. Sophie opadła na pobliski fotel.
- Pokaż mi zapis kamer ochrony z ostatniej godziny.
- To nie są informacje dla ciebie, Sophie.
- Victor!
- Odmowa dostępu.
- Tak zaprogramował cię ojciec, tak?
- Odmowa dostępu.
- Proszę…?
- Odmowa dostępu.
- Tak, to już słyszałam. Sam tego chciałeś. Klawiatura!
Z ekranu w kierunku Sophie wystrzeliło kilka wiązek światła, które uformowały się w klawisze zawieszone w powietrzu.
- Przechodzę na ręczne sterowanie. Zobaczymy co tatuś chce przede mną ukryć.
- Tak nie można, Sooo…
Dziewczyna wpisała odpowiednią kombinację wyrazów a mężczyzna w ścianie zamilkł.
- Akurat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 0:24, 06 Cze 2009
|
|
|
Moderator
|
|
Dołączył: 23 Wrz 2006
Posty: 2824
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Skądże znowu??? Płeć:
|
|
W tym samym czasie, ale gdzie indziej
Sakamoto usadowiła się wygodnie w wielkim, skórzanym fotelu. Zwykle zasiadał w nim Hattori, ale podczas jego nieobecności podopieczna bardzo solidnie uczyła się, jak być szefem. Obracała się w lewo i wprawo i poważnie zastanawiała się nad zmianą wystroju. Błękit jakoś nie bardzo jej pasował...
drzwi się otworzyły, stanął w nich Hattori. Był to niski, usmiechnięty człowiek. Gdybyście spotkali go na ulicy nigdy nie powiedzielibyście, że jego praca to eliminowanie wrogów w sposób wyjątkowo niehumanitarny. Przypominał raczej facetów, którzy zarabiają na przebieraniu się w Świętego Mikołaja i rozdawaniu dzieciom tanich prezentów w hipermarketach.
- Kochana moja,długo czekałaś?- próbował zacząć rozmowę
- Tak. całe 15 minut. Mam gdzieś te twoje durne sprawy i ty dobrze o tym wiesz.
-ale..
- Nie przerywaj mi. Przyszłam yyy przyjechałam tylko po to żeby ci powiedzieć, że wyjeżdżam
- nie możesz, to bardzo niebezpieczne wiesz co chcą ci zrobic...
- dlatego też robie sobie przerwę od tego głupiego miasta i jadę na wieś.
trzasnęła dzwiami i pojechała na wieś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 10:39, 06 Cze 2009
|
|
|
Star
|
|
Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin Płeć:
|
|
Chłopak popatrzył nietęgim wzrokiem na Kage-a. Jakoś specjalnie nie chciało się mu wierzyć, że ni z tego ni z owego nieznajomy proponuje mu nocleg we własnym domu, tym bardziej w tak bandyckim mieście. Ale cóż zrobić, będę miał się na baczności pomyślał siadając na motorze i podając Kage-owi drugi kask, który zawsze nosił ze sobą w razie niespodziewanych gości.
-Wygodnie ci tam? Niestety druga część kanapy nie jest zbyt miękka, więc raczej będziesz miał poobijany tyłek. Dobra, kieruj, w którą stronę mam jechać? -
-Tam. Skręć w lewo.-
Yowie odpalił silnik. Nie chcąc zrzucić pasażera z siedzenia przyspieszył powoli. Podróż trwała ok. 20 minut. Był to czas dosyć niezły z uwagi na środek szczytu w mieście i dosyć duży dystans dzielący mieszkanie od szpitala.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 13:03, 06 Cze 2009
|
|
|
Administrator
|
|
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 9284
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Dziury Zabitej Dechami Płeć:
|
|
Jak skręcisz prawo to będziemy na miejscu w końcu ehh.... nie zoszę korków mieście. o widzisz ten pensjonat to tam zatrzymamy sie .
kiedy zeszli z motora Kage poprowadził nieznajomego do środka gdzie gdzie w środku przy ladzie był kierownik lokalu
-Hej Mickiel zarzuć kluczem mi do pokoju a to jest mój ziomek spoko gostek zarzuć mu pokojem niech sie kimnie w pokoju obok będę ci ogromnie wdzięczny jak to uczynisz
- no jasne Kage dla ciebie wszytko to kuple sa moimi ( odpowiedział i podał klucz )
No to Yowie leć do pokoju wypocznij a ja lecę do roboty jak tylko sie wyszoruje u siebie, spotkamy sie na drinku wieczorem .do zobaczyska
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 14:24, 06 Cze 2009
|
|
|
VIP
|
|
Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 2341
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z tąd xD Płeć:
|
|
LAGO
- Mamy robotę...
- Jaką?
- Musimy porwać jakiegoś bahora, dziecko jakiegoś ważnego mafiozy...
- Przecież mówiłeś że nie krzywdzisz ludzi bez powodu. W tym momencie Alicja rozpłakała się.
- Zawsze wszyscy mnie okłamują!!!
- Owszem nie krzywdzę ludzi bez powodu, ale niestety w tym wieku muszę za coś zarabiać, tym bardziej że mam na utrzymaniu ciebie, a raczej nie przeniosę cię do wymiaru Kaze, gdzie ludzie żyją jeszcze w średniowieczu, a stwory takie jak ja są uważane za święte. Zresztą my jej nic nie zrobimy, mamy tylko ją porwać, postaram się bez rozlewu krwi^^ (aczkolwiek wątpię żeby było to wykonalne myśli sobie w duchu)
- Alicjo, poczekasz tutaj na mnie dobrze? Wrócę nad ranem. Uśmiechając się przytulił dziewczynkę, i wyszedł.
3 lipca 2501r. godzina; 03:50 osiedle bogaczy.
- Już jedzie (myśli sobie) prędkość 90km/h, wiatr lekki północno zachodni, trzy przedziałki w prawo, i dwie w górę.
- Po całej okolicy rozległ się wielki huk. samochód wpada w poślizg, w środku widać duże zamieszanie.
- Łup !
Podchodząc do samochodu rozbitego o pobliski blok widać było w środku dużo krwi, wszyscy jakby spali, mimo to podchodząc bliżej dwóch pasażerów z przodu miało wszystkie falki na wierzchu i zmasakrowane twarze, czemu tu się dziwić, po uderzeniu z taką prędkością o murowaną ścianę... Powietrze przepełniło się zapachem śmierci i benzyny, a ciszę przerwały jęki jednego z ochroniarzy który chroniąc własnym ciałem dziewczynkę, przy uderzeniu zakleszczył swoje nogi pod jednym z siedzeń, skąd teraz sączyła się dość spora ilość krwi.
- Ty gnoju... i nie skończył bo właśnie dostał kulkę pomiędzy oczy.
Dziewczynka leżała nieprzytomna przygnieciona jego zwalistym cielskiem. Po wyciągnięciu jej wystarczyło rzucić zapałkę aby dzieło zniszczenia dokonało się do końca. Gdy już miałem odchodzić usłyszałem przeraźliwe krzyki...
- Cholera, któryś z nich musiał przeżyć..
- Spoczywaj w pokoju brachu Dodałem i wzleciałem z nią na grzbiecie.
godzina 4:30
Alicjo obudź się! Alicjo!
- Tak Lago, dziewczynka przetarła oczy, usiadła i ziewnęła. Dopiero po chwili zauważyła że obok niej położyłem dziewczynę całą we krwi ubraną w markowe ciuchy, z grzywką przyciętą "od linijki". "krwawy anioł" tak pewnie nazwała by ją osoba, widząca ją w tym stanie.
- Kto to jest? Zapytała. Po czym po chwili wrzasnęła, Ona jest we krwi!
- Tak, spokojnie, to nie jej krew.
- Lago ona jest skuta
- Tak wiem ( dodałem z lekkim zirytowaniem)
- Rozkuj ją!
- Nie!
- Ale... ale dlaczego?
- Bo jak się ocknie może uciec.
- To co! Nie wolno tak traktować ludzi! Wrzasnęła z wyrzutem.
- Dobrze pozwolę ci ją rozkuć, ale jak weźmiesz za nią odpowiedzialność i doprowadzisz ją do jako takowego stanu czystości.
- Dlaczego sam tego nie zrobisz?
- No cóż jestem facetem...
- Więc było się tego nie podejmować...
- A co powiesz na gumiaki?
- Te z butki Lampa?
- Dokładnie.
- Ale ma być ich dużo.
-Będzie. Odpowiedziałem z zniesmaczeniem patrząc na portfel...
- Zgoda odpowiedziała z entuzjazmem.
- Ja w tym czasie idę zrobić coś do jedzenia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez slec21 dnia Sob 14:32, 06 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|